W Middletown, małym miasteczku pod Londynem praktycznie nic się nie
dzieje. Nic
dziwnego więc, że siedemnastoletnia Poppy nie lubi miejsca, w którym mieszka.
Jednak pewne sobotnie wyjście na koncert pociąga za sobą całą serię zupełnie
nieprawdopodobnych wypadków. Poznanie Noego, utalentowanego i zabójczo
przystojnego gitarzysty, wywraca świat Poppy do góry nogami. Związek dwojga nastolatków jest bardzo burzliwy – i to dosłownie. Rodzące się
między nimi uczucie okazuje się tak potężne, że zagraża bezpieczeństwu
ludzkości.
Pomimo, że nie przepadam za historiami o miłości, to miałam ochotę na jakąś bardziej lekką i romantyczną powieść jako przerywnik pomiędzy tworami przygodowymi i science fiction. Akurat w ręce wpadło mi dzieło Przeznaczeni. Postanowiłam więc spróbować je przeczytać oraz w razie czego polecić mojej koleżance, która do ręki bierze tylko i wyłącznie romantyzmy.
Pomimo, że nie przepadam za historiami o miłości, to miałam ochotę na jakąś bardziej lekką i romantyczną powieść jako przerywnik pomiędzy tworami przygodowymi i science fiction. Akurat w ręce wpadło mi dzieło Przeznaczeni. Postanowiłam więc spróbować je przeczytać oraz w razie czego polecić mojej koleżance, która do ręki bierze tylko i wyłącznie romantyzmy.
Zacznijmy od tego, że w tej książce opisywane jest życie typowej
londyńskiej nastolatki, ale jednocześnie… miałam wrażenie, że dorosła kobieta,
autorka tego tworu, opisuje w tej powieści swoje przeżycia bądź przeżycia kogoś
dorosłego. Przykładem jest częste picie piwa i upijanie się, przy czym rodzice
tej dziewczyny nawet o tym nie wiedzą i nie orientują się, że coś takiego ma
miejsce. Do tego, Poppy robi rzeczy, które przeważnie robią dorośli, a
jednocześnie zachowuje się jak dziecko. Nienawidzę takich bohaterek i muszę
przyznać, że Poppy nie wzbudziła mojej sympatii i irytowała mnie.
Ogólnie historia ta, to można powiedzieć, historia idealna. Poppy robi co
chce, rodzice nie zwracają na to uwagi, ma świetnego chłopaka, możliwość
częstego spotykania się z nim, a nawet spędzenia u niego nocy. Dla mnie tak
wyidealizowane opowieści nie są fajne, a wręcz odstraszają mnie i
denerwują. Jednocześnie jednak na trochę przeniosłam się z tej części świata, do
Londynu – do Poppy i jej przyjaciółek. Przeżywałam razem z nią wszystkie
uczucia, nawet te nietypowe, które jej towarzyszyły, bo szczerze powiedziawszy,
wiele z nich często odczuwam i ja. Opisy w tej książce są nawet dobre, ale sama
nie wiem czy to rekompensuje mi motyw wyidealizowanej historii…
To co mnie zdziwiło to to, że Poppy bardzo dziwnie reaguje na Noego, a co
było jeszcze dziwniejsze, to rozdziały napisane inną czcionką. Opowiadają o
doktor Beaumont i jej asystencie Ulewie, którzy są zamieszani w coś, czego
kompletnie się po tej powieści nie spodziewałam. Ku mojemu zdziwieniu, te
rozdziały są naprawdę dobre – wprowadzają do tej książki nutkę tajemniczości i
rozbawienia.
Jeśli chodzi ogółem o całą książkę, to ciekawe przygody w niej ukazane są
napisane pełnym wdzięku, a zarazem młodzieżowym stylem. Plusem jest to, że dużo
się dzieje w tej powieści. W miarę dobrze mi się ją czytało, aczkolwiek były fragmenty,
które szły trochę ciężej, np. dialogi głównych bohaterów. Przyznam się, że miałam
już dość tej ociekającej słodyczą gadki.
Opisy były dobre, nawet bardzo dobre i myślę, że gdyby
autorka Przeznaczonych zabrała się za
pisanie książek akcji czy science fiction, z chęcią bym ją przeczytała i uważam,
że stałaby się jedną z moich ulubionych tworów.
Muszę przyznać, że… pomysł na tą książkę nie jest codziennie spotykany,
bo jest to romans, ale z nutką niemożliwego. Końcówka książki podobała mi się
najbardziej, bo fabuła dobrze się rozwinęła, a akcja trzymała w napięciu.
Tajemnica, która rozwiązuje się dopiero na finiszu powieści, jest
niespodziewana i całkowicie, jak dla mnie, oryginalna pośród tych wszystkich
romansideł.
Zakończenie książki naprawdę daje do myślenia. Finisz tej powieści był
dla mnie jak najbardziej niespodziewany. Czy będzie to szczęśliwy koniec czy
raczej taki, który nigdy nie miał być dobry? Sami zobaczycie. Siła miłości
ukazana w tej książce jest naprawdę wielka.
Nie jest to lektura, która przypadnie do gustu każdemu, bo zależy co kto
lubi, ale jeśli macie ochotę sięgnąć po wyjątkową historię romantyczną,
polecam. Tak naprawdę o tym, że powieść ta jest wyjątkowa przesądziło jej
zakończenie.
To dlaczego np. Noe w oczach Poppy jest tak idealny i perfekcyjny oraz
czemu główni bohaterowie są sobą tak zafascynowanie, okazuje się pod koniec
powieści. Wtedy właśnie moje zdanie o tym tworze zmieniło się o 180 stopni.
Podsumowując, uważam, że twór ten jest dobrze napisany. Oczywiście, jak
dla mnie zdecydowanym minusem jest to, że miejscami jest przesłodzony i
przesadzony. Również minusem jest główna bohaterka i jej zachowania, a także
wyidealizowany świat przedstawiony… Jednakże nie pamiętam żebym czytała
kiedyś tak… jedyną w swoim rodzaju książkę. Jest wyjątkowa i myślę, że to oraz
jej koniec, przekonały mnie do ostatecznie w miarę pozytywnej oceny tej
powieści, bo szczerze mówiąc, ciężko było mi stwierdzić czy podoba mi się ten twór
czy raczej nie. Miałam sporo uwag i wątpliwości czy ta powieść rzeczywiście czy
jest warta przeczytania.
Można by pomyśleć, że to książka taka jak każda inna – o gadce że ten i
ta są sobie przeznaczeni. Otóż nie. Ta historia ma drugie dno i jest głębsza
niż wiele z was może się spodziewać. To jest historia prawdziwych
przeznaczonych.
Moja ocena to 3,9/5.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz