Dawniej wierzono, że miłość jest najważniejszą rzeczą pod słońcem. W imię
miłości ludzie byli w stanie zrobić wszystko, nawet zabić. Potem wynaleziono
lekarstwo na miłość. Czy gdyby miłość była chorobą, chciałbyś się wyleczyć?
Według mnie są pewne książki, które trzeba przeczytać; jest to po prostu
taki jakby obowiązek czytelnika. Nie wie się nawet o czym one dokładnie są, ale
wiadome jest to, że trzeba je koniecznie przeczytać. Delirium jest właśnie jedną z takich pozycji. Autorka stworzyła nową
historię; swój własny oryginalny świat, w którym miłość jest uważana za
chorobę. Pierwszy raz spotykam się z takim pomysłem, dlatego też uważam go za
unikatowy.
Fabuła z początku wydała mi się trochę pospolita: znów spotykamy się z
powieścią, której ramy czasowe obejmują daleką przyszłość, a pewna dziewczyna i
pewien chłopak się w sobie zakochują, lecz... Lauren Oliver ujęła to w brutalny
i subtelny sposób jednocześnie. Pisze ona swoim tajemniczym oraz wyjątkowym
stylem, który sprawia, że wątki w tej powieści są interesujące i nie da się
oderwać od ich czytania.
Jeśli chodzi o pomysł na to dzieło, to myślę że wymagał on starannego
przemyślenia: urywki Księgi SZZ (czyli Księgi szczęścia, zdrowia i zadowolenia)
są starannie obmyślane, a sam fakt, iż pisarka postanowiła ukazać miłość jako
delirię jest oryginalny oraz skupiający uwagę. Autorka w swym tworze umieściła wiele szczegółowych opisów miejsc -
czasami były one fascynujące i chłonęło się je z ochotą, jednak czasami opisy
były przydługie i nie chciało mi się ich czytać. Jednakże, Lauren Oliver
świetnie ukazuje nam słowami miejsca czy czynności w świecie głównej bohaterki.
Na początku powieści, uciekały mi trochę wątki, przez niektóre z takich
długich opisów, więc czytało mi się trochę chaotycznie, jednak gdy maksymalnie
się skoncentrowałam, czytało mi się spójnej. Gdy już zagłębiłam się w tą
książkę, byłam tak pochłonięta tym co się tam działo, że potrafiłam się skupić
tylko i wyłącznie na tym dziele. Jest ono naprawdę dobre: lepsze niż myślałam na
starcie. Ukazuje ono siłę miłości, jej wartość oraz potęgę.
Na okładce książki widnieje lekkie porównanie do Igrzysk Śmierci: myślę,
że patrząc ogólnikowo, obydwie powieści są trochę podobne przez wątek
zakochania, jednak poza tym są całkowicie różne. Mogę stwierdzić z czystym
sumieniem, że pomimo różnic obydwie tak samo przypadły mi do gustu.
Jeśli chodzi o główną bohaterkę, Lenę, to ku mojej uciesze, w miarę gdy
zagłębiamy się w Delirium coraz
bardziej, zachodzi w niej niesamowita zmiana. Staje się silna oraz niezależna.
Delirium jest
lekturą, którą czytało mi się przyjemnie, ale z przejęciem. Ciągle mnie
czarowała oraz wciągała na długie godziny. Zakończenie było niespodziewane. Autorka zostawiła nas, czytelników,
pragnących dowiedzieć się więcej o tym co dzieje się dalej. Pozostawiła
niedosyt, który zmusza nas do natychmiastowego kupna kolejnego tomu.
Podsumowując, książka nie powaliła mnie na kolana całkowicie, ale ma w
sobie "to coś", co skłania mnie do przeczytania jej kontynuacji. Polecam tę powieść, ponieważ tak jak pisałam na początku, jest ona
fundamentem naszego doświadczenia ze światem literackim.
Moja ocena tego tworu to 4,5/5.
Trylgoia "Delirium" to moja ulubiona lektura po "Harry'm Potterze" i "Igrzyskach Śmierci". Jak Ty to ujęłaś - ta książka ma w sobie "to coś", a co najważaniejsze posiada unikalną fabułę, ja osobiści nigdy nie spotkałam się z podobną. Bardzo dobra recenzja. :)
OdpowiedzUsuńPolecam Ci przeczytanie całej trylogii i nie wiem czy będziesz miała takie same odczucia jak ja, ale "Pandemonium" mnie zawiodło, natomiast trzecia część tak samo jak pierwsza chwyciła mnie za serce (choć koniec nie mogę wybaczyć autorce). Dlatego nie zniechęcaj się, gdyż "Requiem" zapewnia wielkie przeżycie!
Cieplutko pozdrawiam. ;)