Poprzednia część: Ever
Ever Bloom zdawało się, że po tragicznych przeżyciach i stracie ukochanej rodziny w końcu odnalazła szczęście. Zakochana bez pamięci w Damenie, układa sobie życie na nowo. Jednak coś strasznego zaczyna się dziać z Damenem. Tajemnicza choroba sprawia, że nie tylko słabnie, starzeje się i traci dar nieśmiertelności, ale coś odbiera mu także pamięć, tożsamość, uczucia – życie. Ever postanawia zrobić, co tylko w jej mocy, by ratować ukochanego.
W pewnym momencie naszła mnie ochota aby przeczytać tą książkę - chciałam
po raz kolejny zatopić się w znakomitym dziele Alyson Noel i poczytać coś o
miłości, ale też o akcji. Miałam całkiem spore oczekiwania co do tej powieści,
gdyż pierwszy tom strasznie mi się spodobał i wywarł na mnie duże
wrażenie. Miałam więc nadzieję, że drugi
będzie równie dobry, a nawet lepszy.
Książka zaczyna się fragmentem romantycznym, a później możemy wczytywać
się w myśli głównej bohaterki. Na początku trochę ciężko czytało mi się tą
książkę... być może niepokój Ever zadziałał także na mnie i nie wyczułam tego klimatu, który tak mi się
spodobał w pierwszej części. Była tajemnica, ale została ona bardzo szybko
wprowadzona, co mi się nie podobało. Zdecydowanie zbyt prędko autorka
zaserwowała nam kolejny sekretny wątek.
W tym tomie wszystko idzie nie tak jak powinno jeśli chodzi o fabułę – załamywałam
ręce, gdy czytałam jakie przygody zgotowała głównej bohaterce autorka tego
dzieła. Przyznam się, że nie bardzo podobał mi się ten pomysł... książka ta
była trochę przygnębiająca. Jednakże, jest to część całej historii, jedna z
wielu przygód czekających na Ever i Damena. Przyznam że powieść ta była dobra,
jednakże nie spodobała mi się do końca treść, aczkolwiek... Błękitna godzina to
naprawdę bardzo dobra, a przed wszystkim niebanalna historia. Ciągłe
zaskoczenia, napięcie – coś cudownego!
Podczas czytania towarzyszyło mi naprawdę wiele różnych emocji, m.in.: zdziwienie, zaskoczenie. I teraz opiszę to słowami, które same cisną mi się na
usta: autorka naprawdę dała czadu w tym tomie; totalnie pojechała po krawędzi i
po tym co boli najbardziej. Właśnie dzięki temu książka nie jest nudna, lecz
pełna wrażeń i zaskoczeń. Mimo że twór ten wydaje się cienki i krótki, to
dzieje się w nim tak wiele, że mam wrażenie jakbym czytała o wiele grubsze
dzieło. Autorka nie owija w bawełnę i pisze bez zbędnego rozpisywania się,
dzięki czemu uzyskała efekt przedłużonej książki.
Skończyło się nieprzewidywalne i intrygująco, czyli tak jak liczyłam.
Książka ta, tak jak tom pierwszy, jest kierowana zdecydowanie do dziewczyn pod
względem treści, której głównym wątkiem jest miłość. Jednakże... co mi się podoba, to to, że mimo wątku
zakochania, nie ma tutaj przesadzonej słodkości, od której zazwyczaj mnie mdli. Oczywiście są tu rzeczy typu „on jest idealny, perfekcyjny”, ale nie ma tu słodkiej
idiotki jako głównej bohaterki, jest natomiast dojrzała dziewczyna. Mam
wrażenie, że miłość która jest tu opisana, jest bardziej dojrzała. Ever to nie
dziecko, co bardzo mi się podoba i jest zdecydowanie na plus całej historii.
Podsumowując… fabuła tak jak pisałam, trochę się pospieszyła, ale ja
jakoś to przeżyłam. Patrząc z perspektywy czasu, uważam, że książka ta była
bardzo dobra, mimo tych tragicznych wydarzeń… choć myślę, że właśnie one dodały
miliony emocji do tej książki. Zdecydowanie, mimo wszystko oceniam ją na plus i
mam ochotę na jej kontynuację! Polecam.
Moja ocena tej powieści to 4,5/5.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz