poniedziałek, 29 czerwca 2015

"Przez burzę ognia" Veronica Rossi

Aria żyje w Reverie, czyli rozwiniętym technologicznie świecie oddzielonym od dzikiej natury szczelną kopułą. Jak wszyscy Osadnicy spędza czas w wirtualnych Sferach dostępnych tylko za pomocą specjalnego Wizjera. Kiedy zostaje wygnana za przestępstwo, którego nie popełniła, wie, że śmierć jest blisko. | Perry jako Wykluczony musi walczyć o przetrwanie w brutalnym świecie plemiennych wojen, kanibali i eterowych burz. Udaje mu się przeżyć tylko dzięki wyjątkowym zmysłom pozwalającym wyczuć niebezpieczeństwo i ludzkie emocje. | Drogi Arii i Perry’ego się przecinają. Tylko Perry może ocalić dziewczynę od śmierci. Tylko Aria może pomóc mu odkupić winy. Razem rozpoczynają niebezpieczną podróż…

Znalazłam tą książkę w bibliotece i z powodu braku innych pozycji do przeczytania oraz z ciekawości, postanowiłam wziąć ją ze sobą. Kiedy zaczęłam ją chłonąć, wydała mi się… podróbką powieści Beth Revis W otchłani. Opis tych dwóch książek brzmiał podobnie, tak samo jak i kilka wątków. Myślę, że Veronica Rossi zainspirowała się dziełem Beth, bo gołym okiem widać sporo podobieństw. Moim zdaniem, powielanie pomysłów innych autorów robi się powoli nużące - my, czytelnicy chcemy spotykać coraz to nowe światy, a nie zatrzymać się na jednym. Jednakże, postanowiłam się tym nie zniechęcać. Z czasem wywnioskowałam, że pomimo wielu wspólnych cech obu tych powieści, Przez burzę ognia nie jest zupełną kopią innego dzieła i nawet mi się spodobała - dużym plusem była wartka akcja, napięcie i sposób w jaki autorka opisuje krajobrazy oraz zdarzenia.
Na początku ten twór może wydawać się trochę tragiczny: przykre zdarzenia spadają na bohaterów jedno po drugim, a my zrozpaczeni czekamy co wydarzy się dalej. Sprawiło to, że czułam się trochę przybita czytając tę powieść - jeszcze bardziej odczuwałam problemy z którymi muszę się zmierzyć w rzeczywistości. Owszem, przeniosłam się do innego świata, ale nie byłam zbytnio odprężona. Z czasem jednak, przyzwyczaiłam się do tego typu fragmentów i resztę czytałam nadal z przejęciem, ale już nie z takim ciężarem jak na początku. Myślę więc, że jeśli komuś się nudzi i chciałby poczuć trochę adrenaliny, niech śmiało sięgnie po tę książkę – nie będzie żałował!
Powieść tą wchłonęłam naprawdę szybko.
W tym dziele znajduje się [główny] wątek miłosny – nie zbyt zaskakujący. Można powiedzieć, że regułą jest już to, iż główni bohaterowie zakochują się w sobie, więc to akurat nie było elementem zaskoczenia.
Mimo wszystko, książkę dobrze mi się czytało; tak jak pisałam na początku, opisy bardzo mi się podobały, fabuła była ciekawa. Całość tworzy intrygujący twór, który czytamy z zapartym tchem czekając na rozwiązanie akcji.
Podsumowując, książka nie jest rewelacją, ale zdecydowanie zyskała moją sympatię. Mam też w planach sięgnięcie po jej kontynuację, czyli Przez bezmiar nocy. Odnoszę też wrażenie, że autorka w pierwszym tomie dopiero się rozkręca, a w drugiej części bardziej pokaże nam na co ją stać. Miejmy nadzieję, że moje przewidywania się sprawdzą!
Tak więc, jeśli macie ochotę na trochę dreszczyku w codziennym życiu, z przyjemnością możecie sięgnąć po zajmujący twór: Przez burzę ognia.

Moja ocena to 4/5.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz